Myśl o wymiarach, w których może manifestować się pomiędzy, zatrzymała mnie przy kwestii języka, jako nośnika znaczenia zawierającego się pomiędzy słowami. „Pracując analitycznie z parami” nie możemy zapominać o znaczeniu, jakie językowi przypisywał twórca psychoanalizy. Czemu językowe lapsusy i słowne skojarzenia były dla Zygmunta Freuda tak ważne? Stało za tym przekonanie o językowej strukturze nieświadomości. Wyparte powraca w przejęzyczeniach i czynnościach pomyłkowych. Freuda intrygowało pytanie, czy można myśleć nim się zacznie mówić. Związki pomiędzy myśleniem i mówieniem zgłębiali jego następcy, szczególnie brytyjski analityk Wilfred R. Bion.
Analitycy coraz więcej rozmyślają o tym, co dzieje się pomiędzy matką i dzieckiem w okresie płodowym i tuż po przyjściu na świat, w okresie bezsłownej komunikacji. Na początku jest ciało i cielesny kontakt z matką. Później znaczenia nabierają słowa i język, w którym matka mówi do dziecka. Język ojczysty „la langue maternelle” i „la langue de la mère” czyliszczególny, indywidualny sposób, w jaki ta właśnie, konkretna matka porozumiewa się ze swym niemowlęciem. Nieco inaczej pisane, ale prawie tak samo brzmiące słowo la mer oznacza też morze.
Chodzi więc o to, co łączy nas nie tylko z matką, ale także ze wszystkimi stworzeniami, które żyją wraz z nami w ziemskiej czasoprzestrzeni. Zwierzęta nie mówią, nie piszą i nie czytają a udomowione także z nami jednak bezbłędnie odczytują, w jakim jesteśmy nastroju. Niewątpliwie komunikują się z innymi osobnikami swojego gatunku, z nami, ludźmi. Uznając prawo do życia zderzamy się ze sposobem, w jaki się odżywiamy i w jaki obchodzimy się z naszymi śmieciami. Konfrontujemy się z naszym stosunkiem do życia jako takiego i naszym stosunkiem do matki/morza, będącego jego kolebką. Życia rozumianego jak realny fizyczny cielesny byt i życia w powiązanym z ciałem wymiarem emocjonalno – psychicznym.
Co stanowi o różnicy pomiędzy fizyczną, cielesną obecnością wraz z innymi fizycznie obecnymi cielesnymi bytami w jednym miejscu i czasie, a obecnością wirtualną, która abstrahuje od konieczności cielesnego bycia w tu i teraz? Wirtualnie oznacza bez wysiłku. Spotkanie na Skypie, Whatsappie czy Zoomie może się odbyć bez wychodzenia z domu. Ciążymy w stronę niemowlęcego komfortu, sadowiąc się wygodnie, w samochodzie czy na kanapie, w swoim ciepłym domu, jak w macicy. Teraz, gdy kontakt z Innym stał się niebezpieczny, pomiędzy nabrało nowego niosącego zagrożenie znaczenia. Śledzimy statystyki dotyczące zachorowań i zgonów. Chcemy wiedzieć, co nam grozi i jak mamy chronić siebie i naszych bliskich. Chcemy informacji, zasad i wytycznych dotyczących regulowania fizycznego dystansu pomiędzy osobami. Oczekujemy opiekuńczego zarządzania przestrzenią pomiędzy,nadającego znaczenie i formę naszemu bezkształtnemu przerażeniu. Z drugiej strony przeżywamy zarządzenia jak ingerencję w swobodę regulowania i zarządzania przez nas samych tą przestrzenią.
Donald Winnicott stworzył pojęcie przestrzeni przejściowej. „Nie ma dziecka bez matki” można rozumieć, jako nie ma warunków do powstania życia psychicznego bez przestrzeni, w której może zachodzić świadoma i nieświadoma wymiana. Psychologia jednoosobowa ukonstytuowała się tym samym jako dwuosobowa. Terapia stała się wytworem pary także w sytuacji, w której w gabinecie terapeuty jest tylko jeden pacjent. W dorosłym życiu przestrzeń przejściowa jest miejscem, które może być użyte do wspólnego namysłu i refleksji pary nad parą, grupy nad grupą. Miejscem indywidualnej i społecznej autorefleksji. Czy wreszcie potencjalnym miejscem do autorefleksji ludzkości nad sobą samą i tym jak obchodzi się z matką Ziemią, na której żyje. Atmosfera i pole magnetyczne umożliwiają rozwój życia na naszej planecie w dosłownym znaczeniu. Przestrzeń przejściowa jest miejscem rodzenia się i rozwoju self lub miejscem jego obumierania, a właściwie zastępowania prawdziwego self fałszywym, bowiem próżnia nie istnieje.
Amerykański astrofizyk Eugene Parker dowiódł matematycznie, że to co uważano dotąd za próżnię jest przestrzenią smaganą wiatrem słonecznym, czyli strumieniem wysokoenergetycznych cząstek, poruszających się z ponaddźwiękową prędkością.
Nie uwierzono mu.
Po 60 latach, gdy wiatr słoneczny i słoneczne, koronalne wyrzuty masy stały się przedmiotem obserwacji astronomów, oddano mu sprawiedliwość, nadając jego nazwisko sondzie zmierzającej w stronę Słońca, źródła równie życiodajnego, co śmiercionośnego promieniowania. Badanie kosmosu jest tak zaawansowane, że wydaje się, iż człowiek przy pomocy sond dotarł do krańca naszego układu słonecznego i za chwilę wyjrzy poza. Czy podróże w głąb siebie samych są równie zaawansowane?
Przy pomocy urządzeń możemy zaglądać w różne, dotąd niedostępne dla oczu miejsca wewnątrz naszych ciał. A co z przestrzenią wewnętrzną rozumianą nie tak dosłownie, cieleśnie? Wszak jesteśmy psychofizycznymi i społecznymi bytami. Przestrzeń przejściowa pomiędzy dwiema osobami, tworzącymi parę rodzicielską, seksualną, przyjacielską, koleżeńską, czy terapeutyczną umożliwia rozwój zarówno jednostek jak i społeczeństw tak, jak światło słoneczne umożliwia rozwój życia na Ziemi.
Wspomniany wcześniej W. Bion poświęcił swoje życie badaniu czynników sprzyjających i niszczących dla autentycznego zaangażowania, opartego na własnym doświadczeniu emocjonalnym. Pozwala nam ono odróżnić prawdę od fałszu, miłość od nienawiści. Umiłowanie prawdy sprawia, że mozemy uczyć się na podstawie doświadczenia. Historia, która uczy nas tego, że niczego się z niej nie uczymy pokazuje jak rozwój zasilany nienawiścią do uczenia się na podstawie doświadczenia nieuchronnie prowadzi do katastrofy. Życie, o którym tak niewiele jeszcze wiemy istnieje być może na innych planetach, a na pewno istnieje w głębinach morskich, mimo braku światła słonecznego. My, którzy żyjemy pomiędzy bezkresnym kosmosem i niezbadaną głębią oceanu nie jesteśmy tu sami.
Napisała: Barbara Amanowicz: psychoterapeutka psychoanalityczna pracująca z indywidualnymi pacjentami, parami i rodzinami, członkini Komitetu Organizacyjnego Konferencji „Pracując psychoanalitycznie z parami”.
Photo by Jo Magcayang on Unsplash
Photo by Nariman Mesharrafa on Unsplash